piątek, 3 grudnia 2010

Zimowa reaktywacja!

piątek, 3 grudnia 2010
Ech, zacznę od wyjaśnień, które należą się zawiedzionym czytelnikom. Otrzymałem kilka wiadomości z zapytaniem, czy blog jeszcze żyje, lub uwagami (jak najbardziej zasłużonymi), że pachnie tu słomą... Jak widać, blog wciąż żyje. Tak, wiem, że od dwóch miesięcy literalnie niczego tutaj nie napisano - jest to wynikiem splotu różnorakich okoliczności. Częściowo powodem były inne obowiązki, częściowo także lenistwo, ale i brak weny - niby miałem kilka pomysłów, jednak nie chciałem odstawiać fuszerki i pisać notek "na odczep się".

Gdy tworzyliśmy tego bloga razem ze storkiem (który niestety zrezygnował już ze współpracy - być może namówię go kiedyś na jakąś gościnną notkę;), liczyłem, że uda się pisać dwa-trzy teksty na miesiąc. Dziś muszę przyznać, że takiego tempa raczej nie nabierzemy tutaj nigdy, ale na pewno od czasu do czasu coś ciekawego zostanie opublikowane. A że generalnie nikt nie wchodzi na tę stronę, jeśli mu się o niej nie przypomni, postanowiłem założyć tzw. fan page na portalu Facebook - i tam reklamować po prostu konkretne notki, gdy się takowe ukażą (a będą się ukazywać, o czym na końcu). Jak słusznie zauważył mój znajomy, Facebook to coś w rodzaju "internetu w internecie", gdzie każdy wchodząc ma w pigułce podane najróżniejsze odnośniki z tym, co go mniej lub bardziej interesuje - warto więc wykorzystać taką możliwość reklamy.

Zmotywowałem się do odkurzenia bloga nie tylko poprzez te uwagi i pytania zainteresowanych osób. Po pierwsze - idea jest zbyt cenna, by z niej rezygnować. Po drugie - ostatnio wpadła mi w ręce znana książka Erica Arthura Blaira, znanego jako George Orwell, "Rok 1984". Książka, która do upadku PRL była w naszym kraju zakazana przez cenzurę. Starsi ode mnie czytelnicy być może zapoznali się z nią w liceum, gdyż była to obowiązkowa lektura szkolna (nawiasem mówiąc, trudno mi zrozumieć, dlaczego już nią nie jest). Nie będę tutaj wgłębiał się w fabułę - kto nie czytał, temu gorąco polecam. Stosując utworzoną na potrzeby angsocu nowomowę mogę napisać tylko tyle, że książka ta jest
dwaplusdobra. A co mnie konkretnie zmotywowało? To, co mnie w tej książce najbardziej przeraziło - i nie chodzi mi tutaj o panującą w Oceanii permanentną kontrolę nad życiem obywateli, ani nawet o stosowane tortury na osobach, które dopuściły się myślozbrodni. To, co mnie w tej książce przygnębiło, to nieograniczona możliwość władzy nad przeszłością. Cytując slogan Partii: "kto rządzi przeszłością, w tego rękach jest przyszłość; kto rządzi teraźniejszością, w tego rękach jest przeszłość". Myślę, że nie doceniamy często tego, jak wiele informacji historycznych możemy obecnie czerpać z różnych źródeł, a wiedza o przeszłości także dziś jest zagrożona. Co prawda - na szczęście - już nie w taki sposób, jak np. na początku lat 90. ubiegłego wieku w Polsce, gdy niszczono na niemałą skalę archiwa Służby Bezpieczeństwa albo gdy w latach stalinizmu skazywano młodych ludzi walczących o wolną ojczyznę nie tylko na śmierć, ale i na zapomnienie. Dziś wiedza i pamięć o historii są zagrożone w tym sensie, że interesują coraz słabiej, a informacjami o przeszłości - gdy otacza nas wiele rozrywek - nie jest dziś łatwo zachęcić ludzi. Jeśli więc choćby jeden lub kilku czytelników tego bloga coś ciekawego z niego wyniesie, co pozostanie w pamięci na dłużej, to już będę mógł z ulgą powiedzieć, że idea została w pewien sposób zrealizowana. :-)

Osobom wieszczącym rychły koniec tego bloga mówimy stanowcze nie: już niebawem ma pojawić się pierwsza notka napisana przez gościnnie zaproszonego autora. Postaram się wynajdywać więcej takich osób, jeśli nie będę sam w stanie niczego opublikować.

Pozdrawiam,
BK.

3 komentarze:

stork pisze...

Jak będę miał czas to jasne, że coś napiszę, ale teraz kompletnie nie mam czasu, wybory, praca, uczelnia. W okolicach świąt może się uda, dobry pomysł z tym fan pagem.

Anonimowy pisze...

Ta, znowu się obudzicie na dwie notki. Łajzy.

Przypominamy pisze...

:-)

Prześlij komentarz

 
◄Design by Pocket Distributed by Deluxe Templates