Prezydent RP w niedawnym przemówieniu z okazji rocznicy zbrodni w Jedwabnem napisał - naród ofiar musiał uznać niełatwą prawdę, że bywał także sprawcą. Choć w tekście tym - bardzo słusznie - zwrócił on uwagę na sytuację, jaka panowała w tamtych czasach na terenach okupowanych, a także przypomniał, że wielu Polaków niosło Żydom pomoc, to jednak aż prosi się, by przypomnieć parę faktów o tym, jak wyglądał udział Polaków w II wojnie światowej i zadać pytanie, czy faktycznie byliśmy jako naród sprawcą zbrodni?
Zanim przejdę do wspomnianych faktów, chciałbym uczulić Czytelników na jedną rzecz. Warto zwrócić uwagę, że często pisząc o zbrodniczej, ludobójczej polityce Hitlera używa się dla określenia jej wykonawców słowa "naziści". Owszem, tak nazywamy hitlerowców, ale dobrze byłoby, gdybyśmy nie zapominali o tym, że był to jednak demokratycznie wybrany rząd niemiecki. W Polsce oczywiście zdajemy sobie z tego doskonale sprawę, ale czytałem już swego czasu badania robione na Zachodzie (także w USA), które pokazywały, że przeciętni ludzie nie łączą tych dwóch haseł: "naziści" i "władze niemieckie", tak jakby owi naziści byli jakąś nie związaną z żadnym państwem bandą, która urosła w siłę i roznieciła wojnę światową.
Zwracam na to uwagę także dlatego, że mówiąc o ciężkich polskich przewinach na Żydach rzuca się hasłem "Polacy", podczas gdy Podziemne Państwo Polskie, a więc legalna polska władza z tamtego okresu i rzeczywisty przedstawiciel polskiego narodu (bo przecież nie był nim prymitywny motłoch, który zlikwidował ok. 340 Żydów - a nie, jak pisał Jan Tomasz Gross, 1600 - w Jedwabnem), w którego działania angażowało się setki tysięcy, a pośrednio miliony Polaków, nie przyłożyło nawet palca do zbrodniczej polityki Hitlera. Zupełnie odwrotnie, Polacy pokazywali przez cały okres II wojny światowej postawę stanowczego sprzeciwu wobec III Rzeszy. Nie wystawili najmniejszej choćby formacji zbrojnej u boku wojsk niemieckich. Nie powstała żadna forma - choćby regionalnego - rządu kolaboracyjnego. Owszem, nie brakło osób, które podejmowały współpracę z gestapo, czy też "szmalcownikow" wydających Żydów, ale Polskie Państwo Podziemne nie akceptowało takich zachowań, a wręcz znane są przypadki karania za takie czyny. Również podziemna polska prasa z tamtego okresu piętnowała wydawanie Niemcom Żydów.
Dodajmy kolejny fakt: okupacyjne prawo niemieckie w Polsce przewidywało karę śmierci dla osób ukrywających Żydów. Mimo to, Polacy stanowią najliczniejszą grupę Sprawiedliwych wśród Narodów Świata (nagroda przyznawana przez Instytut Pamięci Męczenników i Bohaterów Holocaustu Yad Vashem - za ratowanie Żydów z narażeniem własnego życia z holocaustu). Tu warto poszperać po internecie i dowiedzieć się czegoś np. o rodzinie Ulmów albo o Żegocie (->Google).
Jak bardzo bezczelnym (lub niedouczonym) trzeba być, aby używać określenia "polskie obozy koncentracyjne"? Takie hasła funkcjonują czasami w zagranicznej prasie, czego zwalczaniem zajmuje się także polskie MSZ. Tymczasem Polacy to jeden z najbardziej wyniszczonych przez II wojnę światową naród, a niemała jego część zginęła właśnie w obozach hitlerowskich.
Wreszcie, do tego wszystkiego trzeba też napisać o znaczącym udziale Polski w pokonaniu Hitlera. Można by wymieniać wiele przykładów tego, jak na różnych frontach nasi rodacy walczyli z Niemcami, jak choćby słynny Dywizjon 303 w Bitwie o Anglię. Warto tu też wspomnieć o informacjach zdobywanych przez polski wywiad, a także o udziale polskich matematyków w rozszyfrowaniu Enigmy (kompletnie pominiętym w filmie o takim właśnie tytule - napiszę o tym za jakiś czas osobną notkę).
Czy wobec tak wielkich i wspaniałych zasług ktoś ma jeszcze wątpliwości, czy zaliczać Polaków z II wojny światowej do "sprawców" zła z tamtego okresu? Czy najwyższe polskie władze w osobie Prezydenta RP powinny w imieniu narodu przepraszać za Jedwabne? Zostawiam odpowiedź na to pytanie Czytelnikom.
BK
poniedziałek, 25 lipca 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
0 komentarze:
Prześlij komentarz