piątek, 1 października 2010

"A więc do czynu, Bracia Koledzy"

piątek, 1 października 2010
Jego oddział był jednym z najmłodszych w antykomunistycznej partyzantce. On sam opierał się narzuconej Polakom władzy aż do 1951 roku i był jednym z najaktywniejszych "żołnierzy wyklętych". W 2007 roku Prezydent RP odznaczył go pośmiertnie Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski, a w przygotowaniu - niestety z problemami - jest film fabularny o jego losach. Kim jest człowiek, przeciwko któremu bezpieka zmobilizowała i zwerbowała ok. 800 tajnych informatorów, a do ostatecznej obławy na niego wyznaczyła bez mała 300 funkcjonariuszy UB i żołnierzy KBW? Drodzy czytelnicy, przedstawiam Wam Mieczysława Dziemieszkiewicza, ps. "Rój".


Urodził się 25 stycznia 1925 roku w Zagrobach w powiecie łomżyńskim. Miał 14 lat, gdy ukończył szkołę powszechną w Różanie. Był rok 1939, po przegranej kampanii wrześniowej nadszedł okres okupacji niemieckiej. W okresie wojny młody Mieczysław pracował w przedsiębiorstwie przewozowym w Makowie Mazowieckim i uczęszczał jednocześnie na kursy tajnego nauczania. Jego bracia - Roman i Jerzy - działali w Narodowych Siłach Zbrojnych (NSZ), za co spotkały ich represje: pierwszy z nich został zamordowany przez żołnierzy sowieckich jesienią 1945 r., drugi spędził 7 lat w więzieniu. Wiosną 1945 r. Mieczysław został wcielony do pułku piechoty Ludowego Wojska Polskiego (LWP) w Warszawie - prawdopodobnie przez jego brata, który chciał go w ten sposób ochronić. Jednak po śmierci Romana Mieczysław decyduje się na ucieczkę z jednostki i trafia do powiatu ciechanowskiego, by walczyć w szeregach konspiracyjnego Narodowego Zjednoczenia Wojskowego (NZW). Przyjmuje pseudonim "Rój". Tak zaczyna się jego przygoda z antykomunistyczną partyzantką.

Po masowych aresztowaniach dokonywanych przez UB w Ciechanowie nasz bohater otrzymuje rozkaz utworzenia i dowodzenia patrolem
Pogotowia Akcji Specjalnej. Jego zadaniem miało być likwidowanie członków PPR oraz funkcjonariuszy UB i MO. Oddziały partyzanckie, wbrew komunistycznej propagandzie, starannie zachowywały stricte wojskowy charakter i styl działania - wszelkie czynności odbywały się na wyraźny rozkaz dowództwa (samowola była karana), z każdej akcji sporządzano pisemne raporty, które przekazywano dowództwu, każdy z żołnierzy posiadał książeczkę wojskową i miał obowiązek nosić mundur. Co ciekawe, często partyzanci bywali lepiej umundurowani niż zwalczające je odziały LWP czy KBW.

"Rój" i jego żołnierze mieli na koncie aż kilkadziesiąt, niejednokrotnie spektakularnych, udanych akcji zbrojnych. Nie sposób w tym miejscu opisać je wszystkie, wspomnijmy jednak o kilku z nich.

Jesienią 1946 roku oddział dowodzony przez "Roja" uczestniczył w akcji mającej na celu odbicie uwięzionych w Pułtusku członków podziemia. Oto fragment raportu sporządzonego przez jednego z żołnierzy:
W nocy z dn. 25/26 po dokładnym wywiadzie i otrzymaniu ostatnich informacji, w tempie konspiracyjnym w 100%-tach była przeprowadzona operacja na Pułtusk w celu uwolnienia więźniów. Cel został osiągnięty. W liczbie około 70-ciu ludzi politycznych zostało wypuszczonych. Operacja trwała do dwóch godzin. Zachodnia część miasta do kanału przy obsadzie dwóch mostków, była opanowana przez nasze wojska i odcięta od głównych sił UB i MO. W akcji brało udział 39 ludzi. Akcja zakończyła się sukcesem, pomimo śmierci jednego z dowódców. Resort bezpieczeństwa był tak zaskoczony tym, co się stało, że nie potrafił nawet określić wykonawców tej operacji, a dwie dodatkowe grupy KBW wysłane z Warszawy nie były w stanie wytropić partyzantów. Była to ostatnia zorganizowana w celu uwolnienia więźniów politycznych akcja żołnierzy podziemia wykonana w tak wielkim stylu.

W lutym 1947 roku komunistyczne władze ogłosiły amnestię dla żołnierzy podziemia
. Nasz bohater nie wierzył w szczerość komunistów i był zdecydowany kontynuować walkę. Dziś wiemy, że po amnestii w podziemiu zostało już tylko ok. 2 tysiące osób (dla porównania: w jej czasie z ukrycia wyszło 53 517 żołnierzy). Komuniści nie stosowali się do uchwalanych przez siebie praw i wielu z tych, którzy wówczas się ujawnili, spotkały aresztowania, wysokie wyroki i tortury w więzieniach w celu wydobycia informacji o nadal ukrywających się partyzantach... "Rój" walczył dalej.

Już w kwietniu dał o sobie znać bezpiece, atakując posterunek MO i opanowując osadę Karwacz. Jak wspomniałem na początku, oddział "Roja" charakteryzowała młodość - jego najstarszy żołnierz urodzony był w 1920 roku. Partyzantom utrudniał prowadzenie działalności brak uzbrojenia, mimo to starali się oni nieustannie nękać sowiecki reżim. W czerwcu patrol naszego bohatera wykonał wyrok śmierci na miejscowym działaczu PPR, Władysławie Nasierowskim. Wcześniej był on kilkakrotnie ostrzegany przez podziemie, aby zaprzestał swej działalności. Mimo to nadal postulował likwidację kościołów i zrobienie z nich muzeów lub teatrów, a także unicestwienie kapłanów.

Warto wspomnieć o akcjach propagandowych organizowanych przez żołnierzy "Roja". We wrześniu 1947 roku patrol pojawił się w miejscowości Zielona, gdzie odbywał się odpust i zabawa. Po rozbrojeniu dwóch obecnych tam funkcjonariuszy MO nasz bohater wygłosił do zebranych okolicznoś
ciowe przemówienie. Do podobnej sytuacji doszło w listopadzie 1949 roku - w 32. rocznicę rewolucji październikowej. Żołnierze "Roja" zatrzymali pociąg 2 km przed stacją i dokonali rewizji pasażerów, po czym wjechali na dworzec, gdzie "Rój" wygłosił do zgromadzonych przemówienie, w którym zapowiadał rychły koniec komunizmu. Jednocześnie partyzanci rozdawali wśród pasażerów ulotki. Można tu też wspomnieć o kolejnej tego typu akcji dokonanej parę miesięcy później - "Rój" wraz z czterema żołnierzami rozbroił posterunek Służby Ochrony Kolei, a także dwóch oficerów LWP w zatrzymanym pociągu, zlikwidował dwóch milicjantów i po wygłoszonym antykomunistycznym przemówieniu wycofał się bez strat.

Działania Mieczysława Dziemieszkiewicza i podległych mu żołnierzy spędzały sen z powiek funkcjonariuszom bezpieki. Resort utworzył specjalną grupę operacyjną z siedzibą w Pułtusku, której zadaniem była koordynacja działań organizowanych przeciw partyzantom "Roja". Schwytanie go stawało się dla komunistów sprawą prestiżową. Nic więc dziwnego w tym, że zaczęto posuwać się do metod najbardziej niegodziwych.

Nasz bohater swe serce oddał nie tylko ojczyźnie. W życiu Mieczysława Dziemieszkiewicza istniała również kobieta - Marta Burkacka. Darzył ją szczególnym uczuciem i kilkakrotnie prosił ją o rękę. "Rój" często bywał u Marty, figurującej w aktach bezpieki jako "Magda". UB zwerbowało ją szantażem - jej rodzice zostali aresztowani pod zarzutem wsp
ółpracy z partyzantami. Prawdopodobnie obietnica ich uwolnienia przekonała dziewczynę do wydania komunistom młodego żołnierza.

Na zdjęciu widzimy dom rodziny Burkackich we wsi Szyszki (powiat pułtuski). Była to ostatnia kryjówka "Roja". Co ciekawe, Mieczysław przed śmiercią przebywał tam tylko z jednym kolegą - Bronisławem Gniazdowskim "Mazurem". I przeciw raptem dwójce słabo uzbrojonych partyzantów bezpieka wystawiła do obławy co najmniej 270 ludzi! Byli oni oczywiście bez żadnych szans na przeżycie. Gospodarstwo zostało otoczone ze wszystkich stron, a obławę wspomagał samolot, z którego zrzucano flary, by oświetlić teren. Niezłomni żołnierze podjęli próbę walki i szybko stracili życie.

W internecie są dostępne zdjęcia martwych bohaterów. Myślę jednak, że nie ma sensu zamieszczanie ich w tym miejscu, ponieważ UB wykonywała fotografie odartych z mundurów i butów ciał po to, by upokorzyć żołnierzy i przedstawić ich jako niechlujnych bandytów. Dość powiedzieć, że zachowało się nawet zdjęcie martwego "Roja", którego - w celach propagandowych - bezpieka upozowała na faszystę, wkładając na niego elementy ubioru, których nigdy on nie nosił, jak np. beret z trupią czaszką. Ciężko czyta się również o tym, jak po udanej dla komunistów akcji zwłoki poległych ciągnięto przez kilka kilometrów po ziemi za samochodem. Jak można się domyślać - miejsce pochówku "Roja" jest nieznane...

Mieczysław Dziemieszkiewicz już za życia stał się dla partyzantów wielkim bohaterem. Był uwielbiany przez ludzi podziemia, przyjazne stosunki utrzymywał również z ludnością cywilną (bez jej wsparcia nie byłby w stanie przez tyle lat walczyć o wolną Polskę). Warto również zwrócić uwagę na jego przywiązanie do religii, wspólne modlitwy partyzantów na koniec dnia czy zamawianie mszy św. za poległych kolegów.

O tym, jak bardzo lubiany był on wśród partyzantów, niech świadczy fakt, iż napisano na jego cześć piosenkę. Jej tekst UB odnalazła w dokumentach Władysława Grudzińskiego "Pilota".

„Kto raz go widział ten z pamięci
już jego rysów nie wymaże
kto raz z nim walczył, ten pójdzie
gdzie tylko mu rozkaże

Kto raz miał możność być z nim razem
i znosić trudy znoje
ten pójdzie pod jego rozkazem
dla Polski dać życie swoje

Dziecięciem prawie jeszcze był
gdy las go wpędził w bój
o Wolnej Polsce zawsze śnił
młody rycerski „Rój”

Nie zraził się, gdy padł mu brat
rażony kulą wroga
w duszę mu wplótł się zemsty bat
i zdrajców do dziś smaga

On porwał Przasnysz i Ciechanów
do walki ze zdrajcami
to on przestrachem jest tyranów
i drżą przed nim nocami

Konopki, Przasnysz i Gąsocin
tam krwią swe drogi znaczył
na każdym bił i psocił
gdzie tylko ich zobaczył

Spać i jeść nie mógł, gdy dni kilka
nie zaszedł im za skórę
on musiał stale tropić „wilka”
i ranić mu pazury

Dlatego imię jego słynie
daleko i szeroko
za uczciwość i odwagę
będzie miał stale oko

Potomność powie o nim dobrze
i sławy mu nie ujmie
Nie zginie jego dobre imię
w innych nieprawych tłumie

Aby dał Bóg, by z trudów Twych
i nieprzespanych nocy
wyrosła Polska Wielka, Wolna
od zdrajców i przemocy

Dobremu, lecz niestałemu koledze
Mietkowi „Rojowi” na pamiątkę
Poświęca.”

Budujący jest także tekst apelu "Roja" do żołnierzy NZW (z dnia 28 maja 1950 roku).

Koledzy!

Pomimo że straszny wróg wszelkimi metodami stara się nas zniszczyć, my ufni w moc Boską idziemy zawsze naprzód i z każdym krokiem zbliżamy się do chwili zwycięstwa.
Koledzy, nie zrażajmy się tym, że giną co dnia najlepsi synowie Ojczyzny. Nic to. Giną za wiarę i Polskę, a z krwi ich wyrośnie Wielka Chrześcijańska Polska tylko dla prawdziwych Polaków.
Pamiętajmy o tym, żeby zniszczyć chwasty spośród naszego społeczeństwa, a wtedy przystąpimy do odbudowy wielkiego domu rodzinnego, którym jest Wielka Polska.
Koledzy, nie zrażajmy się nawet tym, gdy giną nasi koledzy. Bracia, to są ofiary, po których zbliżamy się do zwycięstwa. Do celu, do którego dążymy, nic nas nie może powstrzymać. My, Narodowcy, idziemy [z] testamentem gen. Sikorskiego i kontynuować go będziemy aż do końca wojny, aż do zwycięstwa.
Koledzy, każdy z Was musi być dobrym żołnierzem, dowódcą i kolegą, bo gdy przyjdzie chwila, że zginie Wasz dowódca, nie hamujcie pracy, a szerzcie Narodową Organizację jako Apostołowie, głosząc słowo Boże wśród pogan.
A więc do czynu, Bracia Koledzy.
Życzę Wam pomyślnej pracy z Bogiem.


Na koniec fragment wypowiedzi Jerzego Zalewskiego, reżysera powstającego właśnie filmu o losach niezłomnego żołnierza ("Historia Roja, czyli w ziemi lepiej słychać"), dla "Rzeczpospolitej":
„Rój” to postać, która ma w sobie motywy Robin Hooda, Zorro, a nawet hrabiego Monte Christo. Ten film to oddanie sprawiedliwości i wielkie wyzwanie ideowe. Chciałbym, aby młodzi ludzie zamiast podobizny Che Guevary nosili na koszulkach właśnie „Roja”.

Cześć Jego pamięci.

BK

0 komentarze:

Prześlij komentarz

 
◄Design by Pocket Distributed by Deluxe Templates