Jeśli przyjrzeć się grafice na górze naszego bloga, można dostrzec tam zarysy twarzy kilku ważnych postaci polskiej historii. Irena Sendler, Ignacy Paderewski, Stefan Starzyński... No i on - bohater tej notki, którego rok - na mocy uchwały Sejmu RP - właśnie obchodzimy. Janusz Korczak. Upamiętnienie przez Sejm ma związek z 70. rocznicą jego śmierci. Zapewne każdy z nas wie mniej więcej, kim był. Warto jednak bliżej poznać tę postać.
Urodził się i wychował w Warszawie jako Henryk Goldszmit. Pochodził z zamożnej żydowskiej rodziny, młodość spędził w komfortowych warunkach, wszystkiego miał pod dostatkiem. A jednak źle wspominał dzieciństwo - to dlatego, że zabrakło w nim miłości i ciepła ze strony matki, opieki i wspólnego czasu z ojcem. Młody Korczak wychowany był przez nianię i kucharki. Nauka w szkole także odcisnęła na nim piętno. Uczył się w warunkach żelaznej dyscypliny, gdzie nauczyciele karali rózgami i panowała atmosfera strachu. To wszystko zaważyło na jego późniejszych postawach.
W pewnym momencie zaczęły się także problemy finansowe jego rodziny, co wiązało się z obowiązkiem wzięcia na siebie odpowiedzialności za utrzymanie domu. Już jako młodzieniec, Korczak musiał dorabiać - poza nauką - na korepetycjach i pisaniu do gazet. Wtedy też zaczął on stykać się z ludźmi pochodzącymi z różnych warstw społecznych, zbierał pierwsze szlify wychowawcze, poznawał prawdziwe życie.
Jednocześnie pasjonował się literaturą, m. in. Henrykiem Sienkiewiczem i Józefem Ignacym Kraszewskim. Wydawał własne teksty. Od 1900 roku podpisywał się już nie jako Henryk Goldszmit, ale właśnie tak, jak dziś wszyscy go znamy: Janusz Korczak. Określał on siebie jako "polskiego Żyda, urodzonego pod zaborem rosyjskim".
Po maturze rozpoczął studia medyczne, działając równocześnie jako społecznik. Dziś wiemy, w jak imponujący sposób, po 123 latach zaborów, Rzeczpospolita powstała z kolan, odradzając się jako nowoczesna republika. Stało się tak właśnie dzięki ogromnemu zaangażowaniu w pracę u podstaw elit polskich, których przedstawicielem był m. in. Janusz Korczak. Elit, które później straciliśmy niestety bezpowrotnie w KL Auschwitz, Katyniu, Palmirach, na emigracyjnym rozproszeniu...
Nasz bohater zaangażował się przede wszystkim na rzecz dzieci. Pracował jako pediatra, prezentował w książkach swe poglądy na temat wychowania. Starał się zawsze traktować dzieci z należytym szacunkiem, akcentować ich prawa. W 1912 roku został dyrektorem Domu Sierot w Warszawie, gdzie razem ze Stefanią Wilczyńską opracował kompleksowy program wychowawczy, oryginalny jak na tamte czasy.
Korczak stworzył miejsce, które było "domem pracy i szkołą życia" dla osieroconych dzieci. Sięgał po nieznane wówczas środki wychowawcze, takie jak samorząd dziecięcy, sąd koleżeński czy gazetkę szkolną. Aż wszystko przerwała wojna...
Dom Sierot już w 1939 roku stał się obiektem bombardowań. Warunki do dalszej pracy stały się niezwykle trudne, mimo to Korczak robił, co mógł, by pomóc swoim wychowankom, zabiegając o pomoc i dary dla nich.
W październiku 1940 roku w stolicy powstało getto dla ludności żydowskiej. Sytuacja stawała się coraz gorsza. On jednak wciąż poświęcał się całym sobą swojej życiowej misji, wciąż spędzał czas z dziećmi, uczył je, pomagał im. Wychowywał.
Niestety, wobec braku żywności i leków najmłodsi mieszkańcy getta zaczęli ginąć z głodu i wycieńczenia. Sam Korczak także był już wyczerpany. Rezygnował jednak z możliwości ucieczki z getta, pozostając do końca ze swoimi wychowankami. Gdy w 1942 roku nastąpiła likwidacja getta, wraz z dziećmi trafił bydlęcym wagonem do niemieckiego obozu zagłady w Treblince. Tam zginął razem z nimi w komorze gazowej.
Był altruistą, który całe swoje życie poświęcił najmłodszym, w nich bowiem widział przyszłość i wartości, a miało to miejsce w czasach, w których to wszystko - mogłoby się wydawać - traciło sens. Twierdził, że "odnowa świata dokona się przez dziecko i wychowanie".
Jego postawa jest inspirująca. Zwłaszcza w czasach, w których dzieci mają wielu nauczycieli, ale niewielu wychowawców. Cześć Jego pamięci.
BK
środa, 4 kwietnia 2012
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarze:
łza się w oku tli....
Prześlij komentarz