poniedziałek, 24 stycznia 2011

"Kto rządzi teraźniejszością, w tego rękach jest przeszłość"

poniedziałek, 24 stycznia 2011
Wspominałem już na tym blogu, jak wielkie wrażenie zrobiła na mnie książka Orwella "Rok 1984". Dla tych, którzy nie czytali tej pozycji, powiem krótko, że jej główny bohater, Winston Smith, jest pracownikiem Ministerstwa Prawdy. Jego zadaniem jest m.in. wprowadzanie zmian do archiwalnych tekstów starych gazet, gdy dochodzi do zmiany w przekazach Partii odnośnie jakiegoś wydarzenia, wojennych sojuszy czy pewnych osób (zdarzały się zresztą przypadki, że niektórzy ludzie nagle znikali - nie tylko w sposób fizyczny, ginęły również jakiekolwiek wzmianki w dokumentach na ich temat, tacy ludzie po prostu przestawali istnieć). Wszystko zgodnie z hasłem: kto rządzi przeszłością, w tego rękach jest przyszłość; kto rządzi teraźniejszością, w tego rękach jest przeszłość.

Orwell pisał swą antyutopię pod wpływem doświadczeń jakie zdobył będąc uczestnikiem wojny domowej w Hiszpanii i mając kontakt z praktyczną stroną ideologii komunistycznej. Wydarzenie, które skłoniło mnie do napisania tej notki, miało miejsce 13 lat po wydaniu książki, ale wydaje się być przeniesione z niej żywcem do rzeczywistości...

9 października 1962 roku miała miejsce Defilada Wojsk Układu Warszawskiego w Szczecinie. Wielka uroczystość. Obecność Władysława Gomułki, a także marszałka ZSRR świadczy o randze wydarzenia. Jest to pokaz siły, demonstracja potęgi militarnej wojsk bloku wschodniego - "niech Zachód wie, że jesteśmy mocni". Defiladę oglądają tłumy, atmosfera jest podniosła.
Bojowy przegląd siły i techniki - polski Szczecin wita zbratane armie - głosi nagłówek gazety.

I właśnie wtedy dochodzi do nieszczęśliwego wypadku. Trasa nie była odpowiednio zabezpieczona, obserwujący defiladę mieszkańcy zeszli z chodników na jezdnię. Jadący z nadmierną prędkością 25-30 km/h czołg o wadze 36 ton wpada wprost na wiwatujące dzieci. To właśnie tych najmłodszych, którzy zostali postawieni z przodu, by więcej widzieć, kolos pozbawia życia. Siedmioro ginie pod gąsienicami czołgu, następne 21 osób, w tym wiele dzieci, zostaje okaleczonych i pozostało inwalidami. Kolejne 22 osoby zostają poturbowane w wyniku powstałej paniki. Najmłodsza z ofiar ma 6 lat, najstarsza - 12.

Wydawałoby się, że tak tragiczny wypadek nie może przejść bez echa i stanie się wiadomością numer jeden w mediach. A jednak przechodzi. Staje się przez PRL-owskie władze w praktyce uznany za niebyły.
Wizerunek Układu Warszawskiego jest ważniejszy od prawdy. Podjęty zostaje szereg działań mających za zadanie wymazanie z pamięci tego wydarzenia. Jedyna wzmianka o tragedii w postaci kilku zdań znajduje się w lokalnym dzienniku. Dla złagodzenia negatywnych emocji podkreśla się tam, że wypadek spowodowała polska (a nie enerdowska lub radziecka) jednostka zmechanizowana, jednocześnie zrzucając część winy na niezdyscyplinowanych mieszkańców i rodziców, którzy nie dopilnowali swoich pociech.

Cenzura w prasie to jednak nic przy tym, co zrobiono w dokumentach szpitalnych ofiar - wymazano z nich informacje o wypadku. Świadkom zdarzenia i rodzinom ofiar prokuratura wojskowa nakazała milczenie na ten temat i zagroziła odpowiedzialnością karną z powodu ujawnienia tajemnicy wojskowej. Aby nie stworzyć społeczeństwu okazji do dużej manifestacji, zrezygnowano ze wspólnej mogiły i każda z ofiar została pochowana osobno. Kierowca czołgu został uniewinniony - śledztwo umorzono, ponieważ czołg nie najechał na chodnik, gdzie mieli prawo stać ludzie.

Tragedię ujawniono dopiero w latach 90. W 1996 roku powstał na ten temat reportaż "...i wjechał czołg" Iwony Bartólewskiej, a w 2006 roku na budynku szkoły podstawowej, której uczniami było czworo zabitych dzieci, odsłonięto tablicę pamiątkową.

Pod czołgiem życie stracili:
Bogumiła Florczak – lat 8,
Leszek Kolczyński – lat 9,
Ryszard Krawczyński – lat 7,
Henryk Sikuciński – lat 6,
Ryszard Stachura – lat 9,
Fryderyk Zawiślak – lat 12,
Marian Zdanowicz – lat 10.

Dziś mieliby od 54 do 60 lat...

BK

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Powiem szczerze, że recenzja tej książki zachęciła mnie żeby ją przeczytać. Jak będę miał okazje to spróbuję ją dorwać bo lubię taką tematykę szpiegowską.

Anonimowy pisze...

A "Nowy wspaniały świat"czytałeś?Ponadto polecam "Pamiętnik znaleziony w wannie" Lema.

Przypominamy pisze...

"NWŚ" czytałem, ciekawy, ale jednak "1984" jako antyutopia zdecydowanie lepsza. Tego Lema sobie zanotuję. :-)

Prześlij komentarz

 
◄Design by Pocket Distributed by Deluxe Templates