czwartek, 8 września 2011

Generał Anders - część II

czwartek, 8 września 2011
Jak wspomniałem w I części notki o generale, po kolejnym ograniczeniu racji żywnościowych dla tzw. Armii Polskiej postanowiono ewakuować skupionych przy Andersie Polaków z ZSRR. W ciągu kilku miesięcy 1942 roku udało się wyprowadzić z państwa Stalina aż 114 tysięcy osób, w tym 30 tysięcy cywili (których z kolei prawie połowę stanowiły dzieci). Z ewakuowanych jednostek utworzono Armię Polską na Wschodzie, podlegającą operacyjnie brytyjskiemu dowództwu. Po 9 miesiącach wydzielono z niej samodzielny Drugi Korpus Polski, który najpierw został przesunięty do Egiptu, a później na front włoski - to właśnie ta jednostka uczestniczyła w bitwie pod Monte Cassino w maju 1944 roku.

Nie jest moim celem gloryfikacja generała Andersa. Pragnę przedstawić pełny jego obraz i przytoczyć w II części notki cztery sprawy, które rzucają na tę postać inne światło. Pierwsza jest bardzo poważnym oskarżeniem, wysuniętym przez ś.p. prof. Wieczorkiewicza. Uważał on mianowicie, przytaczając wypowiedzi ówcześnie żyjącego generała Boruty-Spiechowicza, że generał Anders mógł w trakcie poby
tu w więzieniu zostać złamany i przejść "na usługi Stalina". Jest trochę różnych poszlak, które mają zdradę generała uzasadniać, ale nie ma na to jednak żadnych dowodów. Według mnie oskarżenie jest zbyt mocne, by uważać je w takiej sytuacji za pewnik. Dowody, jeśli nawet istnieją, znajdują się głęboko schowane w zamkniętych rosyjskich archiwach.

Wróćmy natomiast do wspomnianej już bitwy pod Monte Cassino. Znane i pamiętane w Polsce jest bohaterstwo polskich żołnierzy w tamtych krwawych i zaciętych walkach. Warto jednak wiedzieć (to druga sprawa), że generał Anders podjął decyzję o uderzeniu na klasztor bez zasięgania opinii naczelnego wodza gen. Kazimierza Sosnkowskiego. Przytoczę wypowiedź prof. Wieczorkiewicza: tłumaczył później, że powodowała nim chęć przeciwstawienia się propagandzie sowieckiej, która - wobec napięcia wzajemnych stosunków - szermowała poglądem, iż Polacy po wyjściu z Rosji "nie biją się i bić nie chcą". Generał Anders myślał także o "podtrzymaniu na duchu walczącego kraju". Miał świadomość, że sukces przyniesie dużą chwałę polskiemu orężu.

Generał Sosnkowski, który był wówczas najbardziej doświadczonym polskim wyższym dowódcą, nie podzielał zdania gen. Andersa. Zarzucał mu, że kieruje się przede wszystkim własnymi ambicjami. Przede wszystkim, że uważam jego samowolny postępek za naruszenie dyscypliny wojskowej, przy tym bardzo niebezpieczne i wysoce szkodliwe na wygnaniu; powiedziałem mu dalej, że dysponowanie krwią polską w ciężkiej walce politycznej o przyszłość i prawa naszego narodu należy do władz zwierzchnich Rzeczypospolitej; że pomijanie tych władz na rzecz obcych ośrodków dyspozycji ułatwia tym ostatnim wygrywanie ambicji jednostek dla swoich własnych celów, które przecież mogą pozostawać w sprzeczności z naszymi celami narodowymi, jak tego dowiodła konferencja w Teheranie - pisał po latach.

Choć bohaterstwo polskich żołnierzy jest tutaj bezsporne, jak widać, są jednak dyskusje co do tego, czy słynne uderzenie było odpowiednio zaplanowane. Być może wielu ofiar można byłoby uniknąć - o tym jednak nigdy się już nie przekonamy.

Kolejna, trzecia sprawa miała miejsce jeszcze w okresie I wojny światowej. Anders służył wówczas w carskiej armii. W trakcie walk z wojskami pruskimi w pewnym momencie jego oddział pojmał jeńców. Zacytuję tutaj znalezioną w internecie ciekawostkę. Zebrawszy jakichś 60 jeńców, w tym 2 pruskich oficerów, ruszył ku okopom, ale, przywitany ogniem dwóch karabinów maszynowych i karabinów, kazał oddziałowi wycofać się. Ocaleli Niemcy, korzystając z chwilowej ciszy uporządkowali się i zaczęli krzyczeć do oddziału „poddajcie się, stać!”. Z okien chat otwarto do oddziału straszny ogień kulami rozpryskowymi. Jednak kornet Anders nie wahał się. Padł rozkaz „wykłuć jeńców” i w ciągu kilku minut urósł stos ciał. Całość tutaj.

Wreszcie zdarzenie, na które zwrócił mi uwagę jeden z Czytelników po I części notki. W pułku Andersa w okresie I wojny światowej doszło do śmierci w kwaterze jednego z żołnierzy. Oficjalnie stwierdzono samobójstwo, choć są podstawy, by uważać, że został on zabity. Powodem miała być chęć ukrycia w tajemnicy malwersacji finansowych w wojsku i "lewych" sprzedaży koni wojskowych, o których zabity mógł rozpowiedzieć. Jednym z oskarżanych był właśnie Anders (został jednak uniewinniony, choć rodzina zmarłego pozostała przy swoim przekonaniu o jego współwinie). Więcej tutaj.

Jak więc widać, nie jest generał Anders postacią krystalicznie czystą, choć należy pamiętać, że pewnych rzeczy z dzisiejszej perspektywy nie jesteśmy w stanie dokładnie ocenić.

Na koniec warto też krótko wspomnieć o życiu generała na emigracji. Co ciekawe, generał Anders należał do osób, które zdecydowanie negatywnie oceniały decyzję o wybuchu powstania warszawskiego. Nie o tym jednak chciałem w tym miejscu pisać - pragnę przypomnieć, że w powojennej Polsce wytworzyła się atmosfera szacunku dla przywódców emigracji (co pokazuje np. radość po przylocie do kraju Mikołajczyka). Polacy potrzebowali żywych bohaterów, bo umarłych mieli w nadmiarze. Anders był pewną ikoną polskich marzeń o wolności. Nie dziwią więc akcje propagandowe komunistów wymierzone w generała, a także to, że odebrano mu obywatelstwo polskie w 1946 roku (co miało oczywiście charakter symbolu).

Trzeba również wiedzieć, że generał Anders dbał, żeby Polacy na emigracji się kształcili. Był inicjatorem powstania wielu instytucji, takich jak Macierz Szkolna czy Stowarzyszenie Kombatantów w Wielkiej Brytanii. Interweniował też, gdy zagrożone było istnienie polskich teatrów na emigracji.

Wielu polskich emigrantów powojennych nie miało łatwego losu, jak mogło się to wydawać ludziom w Polsce (np. generał Maczek, by utrzymać się, musiał pracować w restauracji jako kelner...). To jednak temat na inną notkę.

Ocenę dokonań tej postaci pozostawiam Czytelnikom.

BK

1 komentarze:

Anonimowy pisze...

Czy nie wydaje się znaczące że oszczerstwo o "współpracy z NKWD" rzucił na Generała Andersa profesor Wieczorkiewicz, ex PZPR, znany z gloryfikacji Hitlera, Irvinga (negującego m.in. polski udział w rozszyfrowaniu Enigmy) etc i ze zdania "Nie widzę powodu, dla którego wnukowie żołnierzy feldmarszałków Mansteina czy Rommla nie mogliby odczuwać dumy z tego, iż ich dziadowie dzielnie bili się z nawałą bolszewicką czy nawet z Amerykanami czy Polakami”? (cytat z 'dyskusji' "Przegraliśmy tę wojnę" w 2005). Czy jest przypadkiem że ów profesor z PZPR próbował obciążyć Polskę i Polaków odpowiedzialnością za zbrodnie WCzK? (cytat z 'Stalin jednak nas szanował')

Prześlij komentarz

 
◄Design by Pocket Distributed by Deluxe Templates